Nie trzeba być metropolią, by rozwijać się z rozmachem. Czasem wystarczy upór, zdrowy rozsądek i ludzie, którzy naprawdę wierzą w swoje miejsce.
Trzciana w Małopolsce nie błyszczy na mapie Polski jak Kraków, ale robi coś, czego większe miasta mogłyby się od niej uczyć - działa rozważnie, konsekwentnie i blisko człowieka.
Podczas gdy wielkie aglomeracje projektują „zrównoważony rozwój” na slajdach prezentacji, Trzciana po prostu go realizuje cicho, skutecznie i z sercem. Tu decyzje zapadają przy rozmowach z mieszkańcami, nie w sali konferencyjnej. Nie są potrzebne kosztowne analizy, by wiedzieć, gdzie brakuje placu zabaw czy którędy chodzą dzieci do szkoły - wystarczy porozmawiać z mieszkańcami.
Ta codzienna bliskość i wsłuchiwanie się w głos ludzi to największa siła małych gmin. Demokracja w najbardziej autentycznej formie - bez badań opinii, bez PR-owych konsultacji, ale z uchem przy ziemi.
Rozwój, wynikający z potrzeb
Najlepiej o charakterze Trzciany świadczą konkretne działania. Nowe przedszkole - nie największe, ani najdroższe, ale powstałe z wiary, że rzeczy niemożliwe można zrobić - mądrze, oszczędnie i zgodnie z realnymi potrzebami mieszkańców. W czasach, gdy miasta inwestują setki milionów w edukacyjne molochy, Trzciana wybudowała funkcjonalny, przyjazny dzieciom obiekt, który nie zadłużył budżetu. To nie pokaz siły finansowej, lecz dowód na siłę wspólnoty.
Podobnie jest z infrastrukturą. Tu rozwój idzie w parze z normalnością. Nowe drogi, inwestycje w energię odnawialną, modernizacja sieci wodno-kanalizacyjnej, dostęp do światłowodu. Wszystko skrupulatnie realizowane - po to, by ułatwić życie mieszkańcom. W Trzcianie nie mówi się o strategiach dla młodzieży -.tu się w nią inwestuje. Place zabaw, rowery elektryczne, centrum kultury, nowoczesne placówki - wszystko tworzy przestrzeń, w której dzieci i młodzież mają warunki do rozwoju.
Co więcej, Trzciana nie boi się nowoczesności, ale nie rezygnuje też z tożsamości. Obok postępu technicznego wciąż funkcjonują lokalne festyny, orkiestra dęta, sąsiedzkie życie i Kołą Gospodyń. Nie trzeba wybierać między rozwojem a tradycją - tutaj synergicznie istnieją wspólnie, bo tu nikt nie zapomina, że wspólnota to nie infrastruktura - to przede wszystkim relacje.
Przyszłość, która wyprzedza plany
Wójt Trzciany nie próbuje dogonić Krakowa - nie musi. Gmina kroczy swoją drogą: nowoczesną, ekologiczną i przyjazną. Zrównoważoną nie tylko w raportach, ale przede wszystkim w codziennym życiu. Przyszłość Trzciany to obiecująca wizja jakości życia.
Tu można zapuścić korzenie - zbudować budować dom, wychować dzieci czy prowadzić firmę. Bez pośpiechu i bez tłoku, ale z poczuciem wpływu na otoczenie.
Bo Trzciana nie musi być wielka, żeby być ważna. W czasach, gdy wielkie miasta szukają równowagi, takie miejsca już ją mają.
-Redaktor Augustyna Szczepańczyk

