Na malowniczej Warmii, wśród pól, lasów i pachnących łąk, powstało miejsce, gdzie pszczoły są nie tylko źródłem miodu, ale i inspiracją do życia w zgodzie z naturą. Miodosytnia Warmińska ZULI to dzieło człowieka, który jako chłopiec zakochał się w pszczołach, podglądając je u babci. Choć wtedy nie wolno mu było zbliżać się do uli, smak domowego miodu zapadł mu w pamięć tak głęboko, że po latach postanowił odmienić swoje życie. Porzucił miejską pracę na etat, przeprowadził się na wieś i założył własną pasiekę. Dziś tworzy nie tylko wyjątkowy miód, ale i naturalne miody pitne, powstające również z tego, co inni mogliby uznać za „resztki”. Dla niego to nie jest modne „zero waste” czy angielskie hasła o gospodarce obiegu zamkniętego, to po prostu zdrowy rozsądek i szacunek do natury, wyniesiony z rodzinnego domu.
W Miodosytni ZULI nic nie trafia do kosza. Nawet wosk pszczeli przechodzi tu pełny, zamknięty cykl. Z ula trafia do warsztatu, gdzie powstaje nie tylko węza, czyli specjalne plastry woskowe dla pszczół, ale również naturalne świeczki o wyjątkowym zapachu. Podczas oczyszczania plastrów często zostają w nich resztki miodu. Ten miód nie jest jednak traktowany jak odpad. Trafia do kotła warzelnego, gdzie zostaje dokładnie wymacerowany w gorącej wodzie, aby odzyskać każdą kroplę. To proces dzięki któremu nic się nie marnuje, a cały surowiec zostaje wykorzystany. Po wypłukaniu miodu czysty wosk przetapia się i formuje w węzę pszczelą. To cienkie arkusze wosku, które wtapia się w ramki i zwraca pszczołom jako „gotowy szkielet” do budowy nowych plastrów. Dzięki temu pasieka funkcjonuje w naturalnym, zamkniętym obiegu, a wosk, który raz powstał w 100% dzięki pracy pszczół, służy im ponownie. W kontekście problemu fałszerstw wosku pszczelego parafiną czy stearyną ma to bardzo duże znaczenie.
Jednym z wyzwań pszczelarstwa jest warroza czyli pasożyt pochodzący z innego gatunku pszczół, przypominający kleszcza. Atakuje praktycznie każdą rodzinę pszczelą i namnaża się tak szybko, że nieleczone pszczoły giną w ciągu dwóch sezonów. Leczenie nie jest więc kwestią wyboru, lecz koniecznością, o której wie każdy doświadczony pszczelarz. Stosuje się w tym celu dwa podejścia: chemiczne i ekologiczne. W wielu pasiekach wykorzystywana jest tzw. ciężka chemia, akarycydy dopuszczone do użytku weterynaryjnego. Choć są skuteczne, ich nieumiejętne stosowanie może prowadzić do kumulowania w miodzie i wosku metabolitów, które nie są obojętne dla zdrowia człowieka. W Miodosytni ZULI stawia się na metody ekologiczne, które są równie skuteczne, a przy tym bezpieczne dla środowiska i produktów pszczelich. Do leczenia wykorzystuje się kwasy organiczne szczawiowy i mrówkowy. Substancje te aplikowane są w odpowiedni sposób w ulu, co pozwala skutecznie zwalczyć warrozę bez pozostawiania niepożądanych śladów w miodzie. Bazuje się na samodzielnie budowanych, przyjaznych środowisku ulach. Robione są z surowego sosnowego drzewa, nie wymagają impregnowania, malowania.
Fałszowanie miodu to dziś ogromny problem, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Szacuje się, że pod względem skali zysków to jedno z najbardziej dochodowych oszustw po handlu narkotykami. Na etykietach wszystko często wygląda poprawnie, ale standardowe badania opierają się głównie na analizie cukrów i pyłków, którymi łatwo manipulować. Dlatego coraz większe znaczenie mają nowoczesne formy certyfikacji. W Miodosytni ZULI powstaje program certyfikacji oparty na QR kodach. Każdy słoik miodu otrzyma indywidualny numer i unikalny kod, który pozwala sprawdzić jego pochodzenie, parametry jakości oraz producenta. Dzięki temu konsument, skanując kod, może mieć pewność, że kupuje prawdziwy, polski miód z konkretnej pasieki. To realna szansa na skuteczne ograniczenie fałszerstw i zbudowanie silnej marki polskiego miodu. Badania z Estonii pokazały, że aż 80% miodów z półek w Niemczech i Wielkiej Brytanii nie miało kontaktu z pszczołami, co dowodzi jak bardzo potrzebne są rzetelne i nowoczesne systemy weryfikacji. Miodosytnia ZULI pragnie upowszechnić system certyfikacji wśród wszystkich polskich pszczelarzy.
Miodosytnia ZULI pokazuje, że pasja do pszczół może iść w parze z odpowiedzialnym, ekologicznym pszczelarstwem. Tutaj każdy plaster wosku i każda kropla miodu są wykorzystywane w pełni, pszczelarstwo oparte jest na naturalnych metodach i trosce o równowagę w ulu, a nowoczesna certyfikacja gwarantuje pewność pochodzenia i jakość miodu. To miejsce, w którym natura, zdrowie i innowacja spotykają się w jednym słoiku miodu i butelce trunku. Pełna kontrola produkcji od wychowu matki pszczelej do zabutelkowania gwarantuje dochowanie wierności przyjętym zasadom.
- Redaktor Augustyna Szczepańczyk



