





Marzena Zięba, specjalistka z blisko 30-letnim doświadczeniem w psychiatrii, psychoterapeutka, mediator i wykładowczyni, od lat prowadzi poszukiwania nowoczesnych metod wsparcia zdrowia psychicznego. Jej praca łączy innowacyjne rozwiązania technologiczne z tradycyjną praktyką psychoterapeutyczną oraz holistycznym podejściem do psychiatrii. Kluczowym osiągnięciem Zięby jest system Emovere, który integruje cyfrowe narzędzia z procesami diagnostycznymi, terapeutycznymi, administracyjnymi i prawnymi w placówkach psychiatrycznych.
Celem Marzeny Zięby jest przywrócenie najistotniejszego elementu pracy specjalisty – czasu i uwagi dla pacjenta. W obliczu nadmiernej biurokracji, chronicznego niedofinansowania i niedoboru specjalistów polska psychiatria stoi w obliczu poważnych wyzwań. Zespół kierowany przez Ziębę opracował system Emovere, który automatyzuje procesy diagnozowania, prowadzenia dokumentacji i obsługi administracyjno-prawnej. Dzięki temu możliwe jest odzyskanie cennego czasu, zwiększenie efektywności pracy oraz powrót do istoty zawodu specjalisty - psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów, co oznacza prawdziwy kontakt z pacjentem. Emovere staje się zatem nie tylko narzędziem, ale także szansą na nową jakość w psychiatrii, w której najważniejsze jest zrozumienie i wsparcie osób w trudnych chwilach.
Redakcja w Biznesie: Jak zaczęła się Pani przygoda z psychiatrią?
Marzena Zięba: Moja przygoda z psychiatrią była całkowicie nieplanowana. Początkowo przygotowywałam się do kariery muzycznej, a życie wypełniała mi muzyka Rachmaninowa i Bacha. Jednak podczas studiów oraz w mojej pierwszej pracy spotkałam mentorów, którym zawdzięczam swoją pasję do psychiatrii. Wśród nich można wymienić Edwarda Gruszkę, Idalię Dejlitko - Tarnowską, Joannę Błońską-Rudny i Zofię Piotrowską. To oni dostrzegli w moim podejściu naturalną wnikliwość i zrozumienie ludzi, co zachęciło mnie do eksploracji tej dziedziny.
Wkrótce trafiłam do Instytutu Psychiatrii i Neurologii, a następnie do Szpitala Psychiatrycznego w Zdrojach. To był rok 1996, czas, gdy psychiatria w Polsce, zwłaszcza w Szczecinie, przeżywała prawdziwy rozkwit. W ciągu dwóch lat z jednego pawilonu powstało sześć nowoczesnych oddziałów, a pacjenci korzystali z wielu oddziaływań terapeutycznych. Regularne spotkania zespołów i dyskusje o funkcjonowaniu pacjentów w procesie leczenia były na porządku dziennym.
Pracując w wybitnym zespole, który miał ogromny wpływ na moje zawodowe ukształtowanie, postanowiłam związać się z psychiatrią
Dlaczego, mimo rosnącej świadomości społecznej, sytuacja psychiatrii nadal jest tak trudna?
Powodów jest kilka. Jednym z kluczowych elementów jest system. Stawki Narodowego Funduszu Zdrowia są zbyt niskie, co utrudnia tworzenie placówek zakontraktowanych z NFZ. Fundusz płaci za wizytę u specjalisty znacznie mniej niż wynosi rzeczywisty koszt usługi. Ponadto, szpitale są przepełnione, brakuje specjalistów wspierających rezydentów. Szczególnie dotkliwy jest deficyt psychiatrów dzieci i młodzieży.
Należy również zwrócić uwagę na przemęczenie specjalistów, które wynika z nadmiaru pracy biurowej, administracyjnej i prawnej. Ankiety zbierane wśród specjalistów pokazują, że na jednego pacjenta przypada od 8 do 12 godzin pracy związanej z dokumentacją, poza samą wizytą. Dokumentacja staje się coraz bardziej obszerna i skomplikowana, która dodatkowo obciąża psychiatrów w kontekście obowiązujących przepisów prawnych. W takich warunkach trudno oczekiwać, że jakość opieki psychiatrycznej będzie na odpowiednim poziomie.
na stałe. Po kilku latach zaczęłam dzielić się swoją wiedzą w Wyższej Szkole Humanistycznej oraz Uniwersytecie Szczecińskim. Wykładanie sprawiało mi ogromną radość, a za moje zaangażowanie otrzymywałam tytuł Wykładowcy Roku, ponieważ starałam się przekazywać wiedzę poprzez praktyczne przykłady.
Jak zmieniła się psychiatria przez te prawie trzy dekady?
Największą zmianą, jaka nastąpiła w psychiatrii, jest wzrost biurokracji, zagrożeń prawnych, brak ujednoliconych standardów. Kiedyś mogłam skoncentrować się na pracy z pacjentem, dziś czas ten jest odwrócony na niekorzyść pacjenta. Dokumentacja, statystyki, przepisy RODO i struktury prawne pochłaniają ogrom pracy. W latach 90. oraz na początku obecnego stulecia mieliśmy czas na rozmowy, spotkania zespołów i analizę przypadków. Dziś specjaliści toną w papierach, co znacząco utrudnia im pracę.
Dodatkowo, mimo, iż tak dużo mówi się o psychiatrii, zmniejsza się finansowanie na tę spacjalność. W szpitalach zniknęły różnorodne formy terapii grupowej, a opieka psychiatryczna stała się uboższa w dostępne środki i czas. Te zmiany negatywnie wpływają na jakość opieki, ograniczając możliwości wsparcia dla pacjentów.
Czy możemy mówić o kryzysie zdrowia psychicznego - nie tylko wśród pacjentów, ale i specjalistów?
Tak, zdecydowanie. My, specjaliści w dziedzinie zdrowia psychicznego, odczuwamy przeciążenie, często czujemy się osamotnieni i niedoceniani. Wciąż obecny jest społeczny lęk przed psychiatrią; to słowo bywa demonizowane, pomimo że skala problemów zdrowia psychicznego nieustannie rośnie. Coraz częściej spotykamy się z depresją, zaburzeniami lękowymi, zaburzeniami odżywiania oraz zaburzeniami zachowania. Problemy pacjentów są nie tylko skomplikowane, ale i wielowarstwowe.
Dodatkowo, współczesne społeczeństwo stawia przed nami nowe zagrożenia cywilizacyjne, które wpływają na dobrostan psychiczny. Media społecznościowe przyczyniają się do wzrostu presji oraz promują nieprawidłowe, a nawet kontrowersyjne wzorce, które młodzi ludzie starają się naśladować. Czasem bezskutecznie przed nimi uciekać. W efekcie funkcjonują w świecie nieustannego porównywania się, oceniania oraz lęku przed krytyką i hejtem, co pogłębia ich problemy ze zdrowiem psychicznym. W rodzinach można zauważyć wyraźny rozłam. Gonitwa za pieniądzem odbiera „święty czas dla rodziny”.
Ta skomplikowana rzeczywistość wymaga naszej szczególnej uwagi oraz skutecznych działań.
Wspomniała Pani o modzie na diagnozy. Skąd to się bierze?
Diagnoza powinna być narzędziem pomocy, a nie modną etykietą. Niestety, coraz częściej traktuje się ją jako usprawiedliwienie lub modny termin, np. „mam ADHD, więc tak już jest”. Co więcej, obserwujemy zjawisko, w którym dzieci zakładają się o „najlepszą diagnozę psychiatryczną”. Uczą się objawów z internetu, co zagraża rzetelności diagnostyki; przyznam, że potrafią być w tym bardzo przekonywujące.
Musimy pamiętać, że diagnoza to nie tylko testy, lecz przede wszystkim rozmowa i zrozumienie drugiego człowieka. Kluczowe jest całościowe i holistyczne podejście, które uwzględnia zarówno aspekty ilościowe, jak i jakościowe. Praca w psychiatrii wymaga wielu lat doświadczenia i nauki od innych. Dlatego wspieram tworzenie interdyscyplinarnych zespołów, w których można omówić przypadki z doświadczonymi specjalistami, co pozwala lepiej zająć się problemami pacjentów.
Czy zdarzył się przypadek, który szczególnie zapadł Pani w pamięć?
Tak, wiele takich przypadków. Psychika potrafi całkowicie zablokować ciało. Widziałam pacjentów, którzy tracili głos, wzrok
czy zdolność poruszania się, mimo braku jakiejkolwiek fizycznej przyczyny. Pamiętam 22-letnią kobietę, która po bolesnym rozstaniu przestała spać, jeść i pić przez kilka tygodni. Była wychowywana w nadmiernej ochronie; rodzice usuwali z jej życia wszystko, co mogło ją zranić. Gdy doświadczyła pierwszej prawdziwej straty, jej organizm nie wytrzymał.
Zdarzały się także przypadki dzieci, które przejmowały rolę opiekunów wobec rodziców koncentrujących się na konfliktach. Terapia w takich sytuacjach zazwyczaj trwa długo, ale te dzieci potrafiły odzyskać równowagę. Każda z tych historii uczy pokory wobec ludzkiego umysłu i jego złożoności.
Co zrobić, żeby wychować dziecko bez takich konsekwencji?
Przeczytanie poradnika to dopiero pierwszy krok. Każdy rodzic powinien zdobyć przynajmniej podstawową wiedzę psychologiczną i nauczyć się rozmawiać o emocjach. Dzieci często stają się ofiarami ofiar, ponieważ nikt nie uczy ich, jak radzić sobie z emocjonalnymi trudnościami – ich rodzice również tego nie doświadczyli.
Uważam, że każdy powinien przejść przynajmniej podstawowe szkolenie z zakresu prawa, ekonomii oraz kompetencji rodzicielskich. A gwoli żartu, dodałabym, że przed założeniem rodziny każdy mógłby skorzystać z dodatkowych 40 godzin psychoterapii przedmałżeńskiej! To wszystko pomaga stworzyć zdrowe i wspierające środowisko dla przyszłych pokoleń.
W ostatnich latach popularność zyskała hipnoterapia. Co Pani o niej sądzi?
Tu jestem bardzo ostrożna, ponieważ hipnoza to ingerencja w podświadomość, a nie zawsze wiemy, co może się tam obudzić. To narzędzie powinno być stosowane jedynie wtedy, gdy inne metody zawiodły i po dokładnej diagnozie. Każda terapia zasługuje na solidne podstawy diagnostyczne, zanim podejmiemy jakiekolwiek kroki. W końcu, psychika to delikatna sprawa, wymagająca odpowiedniego podejścia!
A jak wygląda leczenie depresji? Czy terapia wglądowa zawsze jest właściwa?
Nie, terapia wglądowa nie jest zalecaną metodą leczenia depresji. W przypadku tego zaburzenia skupiamy się na terapii poznawczo-behawioralnej. Ważne jest, aby pamiętać, że depresja ma wiele różnych aspektów, w tym formy trudne do zauważenia, takie jak depresja maskowana. Jeśli nie zostanie ona prawidłowo zdiagnozowana, terapia wglądowa może wręcz zaszkodzić.
Osoby z depresją często unikają uświadomienia sobie własnego cierpienia. W takich sytuacjach nie można pogłębiać analizy — najpierw konieczne jest wzmocnienie pacjenta i pomoc w ustabilizowaniu go, czasem z pomocą farmakoterapii. Dopiero po tym etapie można przejść do pracy analitycznej. Terapia ma sens tylko wtedy, gdy pacjent jest gotowy na zmianę, zgodnie z zasadą: „uczeń gotowy, to i mistrz się znajdzie”.
Wspominała Pani, że technologia może odciążyć specjalistów. Na czym polega Pani rozwiązanie?
Od czterech lat jako interdyscyplinarny zespół, składający się ze specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego i IT pracujemy nad systemem Emovere. Jest to “`szyty na miarę” system edykowanym placówkom zdrowia psychicznego. To innowacyjne narzędzie obejmuje całą ścieżkę pacjenta, począwszy od pierwszego kontaktu telefonicznego aż po przygotowanie gotowej epikryzy. Emovere automatyzuje procesy diagnostyczne, badawcze, dokumentacji medycznej, administracyjne, statystyczne oraz związane z RODO, co pozwala zaoszczędzić od 50 do 70% czasu, który wcześniej był pochłaniany przez papierologię.
System oferuje trzy wersje:
1. Standard – obejmuje administrację, kalendarz oraz podstawowy zakres dotyczący rejestracji pacjenta.
2. Premium – zawiera pełny zakres elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) oraz bogate słowniki związane z farmakologią i klasyfikacją ICD-10, a także sugestie badań oraz spersonalizowane moduły w zakresie psychiatrii, psychologii, seksuologii i psychoterapii.
3. Wersja Ekspert (w budowie) – to panel autorskich narzędzi diagnostycznych wspierających młodych specjalistów, oferujący wsparcie prawne i administracyjne.
W Emovere sztuczna inteligencja oparta jest na około 20 tysiącach zebranych przypadków, co prognozuje znaczne podnosienie jakość diagnostyki. System integruje się z krajową platformą P1 oraz obsługuje cyfrowe podpisy, a jego model działania oparty jest na subskrypcji dla specjalistów.
Aktualnie kończymy okres pilotażu z bardzo pozytywnym odbiorem — zdobyliśmy już 50 listów intencyjnych. Szczególnym wyróżnieniem był nasz finał w konkursie NIL na wdrożenie innowacyjnego rozwiązania oraz wsparcie ze strony specjalistów z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Otrzymaliśmy także kilka nagród gospodarczych, co potwierdza efektywność i potrzebę naszego projektu na rynku.
To brzmi jak projekt, który może realnie zmienić system. Jak Pani widzi przyszłość zdrowia psychicznego w Polsce?
Wierzę, że nadchodzi nowy renesans psychiatrii. Jeśli uda nam się odciążyć specjalistów od biurokracji i stworzyć im przestrzeń na bezpośredni kontakt z pacjentem, ich praca zyska nowy sens. Emovere ma w tym pomóc, ograniczając papierologię i umożliwiając większy nacisk na relacje oraz dostarczając realne wsparcie zarówno diagnostyczne, jak i terapeutyczne. Chcemy, aby technologia zaczęła służyć człowiekowi. Naszym celem nie jest zastępowanie lekarza, lecz dawanie mu oddechu i możliwości skupienia się na pacjentach.
Technologia jest wartościowa tylko wtedy, gdy wspiera ludzi i pozwala im na efektywniejszą pracę.
-Redaktor Magdalena Młynarczyk